talarkowa | Lidia

Etatowa powsigira* już od małego gzuba**. Uwielbiam się włóczyć – po Europie, po Polsce i po moim Poznaniu. I właśnie o tym jest ten blog: O podróżach, tych bliskich i dalekich, oraz o szeroko pojętym lifestyle’u.

Jak każdy z nas mam wiele twarzy, jest jednak pewne określenie, które w pełni mnie opisuje. Próbowaczka. Tak, mam 30 lat i jestem próbowaczką. Dużo planuję, mam wiele pomysłów na siebie i na swoje życie, wiele rzeczy chciałabym zrobić, ale nie zawsze mi to wychodzi. Mimo to wciąż próbuję. Chociaż kończyłam studia inżynierskie, mam w sobie całkiem dużo z humanisty. Lubię pisać, dzielić się swoimi wrażeniami i przemyśleniami. Stąd też ten blog, gdzie piszę o wszystkim i o niczym – czyli o tym, na czym znam się najlepiej.

Interesuję się urbanistyką. Kocham miasta, uwielbiam podróżować na własną rękę i to niskobudżetowo. W podróży zawsze najbardziej jara mnie architektura i widoczki – dla nich jestem w stanie pokonać niezliczoną ilość schodów. Moim ukochanym państwem są Włochy, gdzie wracam najczęściej jak tylko się da, bo czuję się tam jak u siebie. Uwielbiam kosmetyki pielęgnacyjne, lawendę i jazdę samochodem. Jestem psiarą, psychofanką burzy oraz zadeklarowanym kibicem. Pracuję na etacie, w handlu, co nie jest szczytem moich marzeń, ale przecież jakoś trzeba zarobić na kolejne podróże… Jestem też zwierzęciem stadnym, mimo że przy pierwszym spotkaniu z pewnością uznasz mnie za osobę nieśmiałą. Ale niech Cię to nie zwiedzie, podobno zyskuję przy bliższym poznaniu.

A ono może odbyć się w Poznaniu, bo to tu na co dzień żyję, mimo że urodziłam się kilkaset kilometrów od mojego miasta. Mówię mojego, bo czuję, że to właśnie tu jest moje miejsce na ziemi, o czym z pewnością niejednokrotnie napiszę. Oprócz Poznania na blogu na pewno znajdziesz sporo relacji z podróży, trochę recenzji kosmetycznych, kulturalnych i nie tylko oraz moich przemyśleń na przeróżne tematy. Mam więc nadzieję, że zapiąłeś pasy i zechcesz wyruszyć ze mną w tę podróż po blogosferze. Ostrzegam – podobno mam „ciężką nogę”!

Fajnie, że jesteś! ♡ Mam nadzieję, że wspólnie wybierzemy się na lofry!

A w ogóle to skąd taka nazwa?

To proste! Wzięła się z gwary poznańskiej. Po naszemu „cho” to po prostu chodź, przyjdź, „lofry” natomiast oznaczają włóczenie się, wałęsanie. Często za dzieciaka chodziłam „na lofry” i tak mi zostało – tyle, że teraz o kierunkach moich wycieczek opowiadam nie tylko moim bliskim, ale również czytelnikom bloga oraz osobom śledzącym mnie na moich social mediach (gdzie Was serdecznie zapraszam).

Zobacz również:Travel Bucket List – moje podróżnicze marzenia

📩 Kontakt ze mną: talarkowa93@gmail.com


* powsigira – to taki gwarowy odpowiednik powsinogi, gira w gwarze wielkopolskiej to noga właśnie. Mama tak zawsze na mnie mówiła, bo potrafiłam zniknąć z domu na cały dzień i wrócić do niego dopiero wieczorem.
** gzub (z gwary poznańskiej) – malec, dziecko